poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział V

- Jennifer...-powiedziałem do niej, na co ona momentalnie się obróciła. Była cała we łzach.
- Harry, przestraszyłeś mnie-otarła szybko łzy spadające po jej policzku.
- Przepraszam, nie chciałem. Wszystko dobrze?
- Nie, jakbyś chciał wiedzieć nic nie jest dobrze.
- Chcesz pogadać, na pewno ci pomogę i ci ulży.
- Lepiej będzie jak będziesz pilnować własnego nosa i daj mi spokój!
- Ale...
- Przepuść mnie chcę wyjść. I lepiej więcej się już nie mów o mnie przy moim ojcu.
- Więc znowu źle coś powiedziałem, tak?
- Przepuść mnie chcę wyjść
Posłusznie zrobiłem to, co kazała mi zrobić. W jej oczach widziałem strach i złość (przypuszczam, ze na mnie).
A więc powodem jej płaczu byłem ja, a raczej mój niewyparzony język. Jak zwykle, musiałem coś nie tak powiedzieć i coś spieprzyć. Ale co ja takiego powiedziałem? Muszę z nią to wyjaśnić. Nie dzisiaj, bo widać, że nie chcę ze mną rozmawiać, ale na najbliżej próbie. Nie chcę przez moją niewyparzoną gembę stracić osobę, w której się zakochałem.
Tak, zakochałem się. Teraz jestem pewien tego uczucia do niej, ale niestety coś mi się wydaję, ze ona nie czuje tego, co ja do niej. I to mnie naprawdę boli.


*Perspektywa Jen*
Gdy wchodziłam do domu nasze spojrzenia się spotkały. W jego oczach widziałam smutek.
Byłam na niego zła, bo przez niego i jego niewyparzony język. Przez niego moja tajemnica może ujrzeć światło dzienne co może jedynie oznaczać to, że dowie się o tym tata i na pewno nie będę mogła więcej uczestniczyć w tych zajęciach i rozwijać mojej pasji, jaką jest taniec. Nię mogę do tego dopuścić!
Po opuszczenia tarasu poszłam do łazienki, aby poprawić makijaż. Na moje szczęście miałam tylko błyszczyk na ustach i trochę tuszu wodoodpornego na rzęsach, więc nie byłam rozmazana i nie było widać, że płakałam.
Gdy weszłam do salonu wszystkie oczy skierowane były na mnie. Był tam już Harry.
- Już wszystko w porządku, kochanie?- zapytał się z troską tata.
- Tak, tak.
- Dobrze gdyby się coś działo to od razu mów
- Dobrze, będę pamiętać.
Reszta kolacji przebiegła w dosyć przyjemnej atmosferze. Gdy chłopcy poszli do domu, od razu udałam się do swojego pokoju. Byłam padnięta! Nie miałam już siły na nic, więc wykąpałam się, ubrałam pidżamę i położyłam się do łóżka.
Jednak nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam, o tym jak potraktowałam Harrego. Czułam się z tym okropnie! Chciał mi tylko pomóc, a ja go tak potraktowałam. Na najbliższej próbie muszę go przeprosić za moje zachowanie. Nie chcę go stracić, muszę iść i to z nim wyjaśnić nie chcę, aby się zraził moim zachowaniem.

____________________________________________________________________________________
przepraszam że taki krótki :c
ale nie miałam kiedy napisać dłużeszego, ten jest pisany tak na szybcika.
boże.... ponad 300 wyświetleń! nie wierzę! *___*

2 komentarze:

  1. świetny rozdział <33 twojego bloga znalazłam niedawno i bardzo mi się podoba :D czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń