niedziela, 30 września 2012

Rozdział VIII

Razem z Danielle podjechaliśmy pod kawiarnię. Zamówiliśmy sobie po kawie i ciastku i zaczełyśmy rozmowę.
- No więc opowiadaj. O co tym razem poszło?- zapytała Dan
- Ahh... Szkoda gadać nawet. Na początku normalnie rozmawialiśmy, śmialiśmy się w ogóle było fajnie. Potem zaczęłam temat mojego występu. Powiedział że był nawet, nawet. Potem się z nim przekomarzałam się na 100% mu się podobał, ale nie chcę mi o tym powiedzieć, ale on nadal trzymał się swojej wersji.
Potem kazał mi pokazać świadectwo. Dałam mu je i on mi pogratulował wyniku. Potem powiedział, ze ma rozumieć że pójdę na studia prawnicze. Ja mu odpowiedziałam, to co zawsze, lekko podnosząc ton, że chcę iść na studia taneczne.
- I co dalej?
- Potem on powiedział, również podnosząc głos, że mam iść na tego prawnika, bo oni dobrze zarabiają. Wtedy ja na niego krzyknęłam, ze mu jak zwykle należy tylko na pieniądzach. Wtedy on się na maksa wkurzył. Powiedział, ze jak pójdę na te cholerne studia taneczne to mam się wyprowadzić z domu-w tym momencie rozpłkałam się- i powiedział że do namysłu mam czas do swoich urodzin, czyli jakieś 2 miesiące. Wyzwałam go od materialistów. Powiedziałam, ze podziwiam mamę jak mogła  zwiazać się z takim człwiekiem jak on. I to zabolało, wiem o tym. Widziałam jak po tyc słowach oczy zrobiły mu się szklane.
Potraktowałam go jak jakąś świnię, a przecież to jest mój ojciec- w tym momencie rozkleiłam się na całego.
- Kochanie, nie płacz. Zrobił to pod naciskiem emocji. Jak wrócisz do domu wszystko sobie wyjaśnicie i będzie tak jak dawniej
- Jesteś tego pewna?
-Tak. Nikomu o tym wcześniej nie mówiłam, ale ja też miałam takie problemy z moim tatą.
-  I co zrobiłaś?
- Szczerze z nim porozmawiałam.Powiedziałam mu co o tym myślę, że taniec to moja pasja. I zapytałam się go czy woli zeby jego córka była szczęśliwa czy nie. Odpowiedział że tak. No to mu powiedziałam, że jeśli chce żebym była szczęśliwa to niech mi da spełniać swoje marzenia.
- I to pomogło?
- Oczywiście że tak. Rozmowa zawsze pomaga, a szczera tym bardziej.
- Dziękuję Danielle- przytuliłąm ją- zawsze potrafisz mi doradzieć.
- Nie ma za co, od tego ma się przyjaciół.
- Wiem, i za to ci dziękuję. Mogę cię jeszcze o coś zapytać?
- No jasne, o co chodzi?
- No bo wieszz... Harry zaprosił mnie na kawę jutro- powiedziałam to z wielkim bananem na twarzy
- Uuuu... Wyczuwam coś..- śmiesznie poruszyła brwiami przyprawiając mnie przy tym o śmiech- podoba ci się?
- No wiesz no...
No nie wiem- zaśmiałam się Danielle, a ja razem z nią
- No tak, podoba mi się. Ale on chyba tego nie odwzajemnia.
- Gdyby ich nie odwzajemniał nie zapraszał by cię na randkę
- To nie jest randka tylko przyjacielskie spotkanie spotkanie- zaprzeczałam
- Ty wiesz swoje i ja wiem swoje, więc się nie kłóćmy- zaśmiała się Danielle.Wtedy dostała ona sms'a.- Przepraszam.
Odczytała go z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Przepraszam cię Jennifer, ale muszę już lecieć.
- Dobrze nie ma sprawy, do zobaczenia.
- No pa-pomachałą mi i wyszła z lokalu.
Ja zapłaciłam za kawę i również wyszłam. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu i porozmawiać z tatą.
Gdy wjechałam na podjazd domu zauważyłam, że nie ma na nim auta taty. ,,Pewnie ma jakieś spotkanie i później wróci''.
-Jeeeeeeeeeeesteeeeeeem !- krzyknęłam na cały dom.
- To dobrze, chodź do jadalni, kolacja już jest na stole- powiedziała jak zwykle spokojna Amanda
- Gdzie tata?
- A właśnieee.. Dobrze, ze mi przypomniałaś. Twój tata miał nagły i pilny wyjazd do Ameryki. Nie będzie go przez 3 tygodnie.
- Czemu tak długo?
- Bo będą nagrywać tam X Factora i trochę to zajmie zanim całe USA przejadą
- Mhmm.. Okej.
- Dalej Jennifer, chodź na kolacje.
- Przepraszam Amando, ale nie jestem głodna, przed chwilą byłam na kawie z Danielle i zjadłam ciastko.
- Ehhh... No dobrze, niech ci będzie , tym razem ci udpuszczę- ujśmiechnęła się do mnie.
- Dziękuję- zaśmiałam się i poszłam do swojego pokoju.
Byłam zmęczona dzisiejszą próbą więc wziełam prysznic i położyłam się w łózku. Myślałam w tym czasie o wszystkim. Swierdziłam, ze napisze sms'a do taty. Napisałam ,,Cześć tato. Gdy przyjedziesz z USA musimy poważnie porozmawiać. Przepraszam. Kocham cię! Jen.''. Nacisnęłam przycisk ''wyślij '' i zaczęłam myśleć o jutrzejszym spotkaniu z Harrym. Na samą myśl o tym mam wielkeigo banana na twarzy. Nie mogę się go doczekać!
__________________________________________________________________________________
Heeej.
Wiem krótki, ale nie miałam czasu, żeby napisac dłuższego.
Jest mało komentarzy co mnie martwi :C
Niekiedy nie ma wcale. :C

Więc następny rozdział pojawi się za 3 komentarze!!!

Zdanie nie zmięnię. Choćby miało by to trwać miesiąc!

Pamiętajcie o lajkowaniu strony Jaram się One Direction jak Kubuś Puchatej miodkiem
https://www.facebook.com/pages/Jaram-si%C4%99-One-direction-bardziej-ni%C5%BC-Kubu%C5%9B-Puchatek-miodkiem-/250975008352782?fref=ts

Claudja


sobota, 22 września 2012

Rozdział VII

*Perspektywa Jen*
Gdy dojechaliśmy do domu poszłam się przebrać w coś bardziej luźnego i poszłam do salonu do taty, który oglądał telewizję.
 - I jak ci się podobał mój występ?- zapytałam tatę
- Fajny, masz coś tam po tej swojej babci
- Cieszę się, że ci się podobało
- Tego nie powiedziałem- zaśmiał się
- Ale tak to zabrzmiało i tak to będę traktować- uśmiechnęłam się
- No niech ci będzie, był nawet, nawet
- Ja i tak wiem swoje.
- Dobra koniec tematu, pokaż mi lepiej świadectwo.
- Proszę bardzo- podałam mu świadectwo. Zaczął je czytać.
- No Jennifer, gratuluję, postarałaś się przez ten rok.
- Dziękuję, starałam się z całej mojej mocy, aby w tej ostatniej klasie mieć taką średnią
- I wyszło ci to na dobre
- Wiem - cmoknęłam go w policzek
- Rozumiem że następy kierunek to prawo-powiedział to tak jakby miał to byc jakiś rozkaz, aż się we mnie w tym momencie zagotowało.
- Tato, tyle razy ci to mówiłam. Nie idę na żadne prawo!- powiedziałam to lekko podnosząc ton.
- Posłuchaj mnie, ja wiem co mówię! Prawnicy bardzo dobrze zarabiają!- również podniósł ton
- A ty ja zwykle o pieniądzach! Nie rozumiesz że ja chcę spełniać swoje marzenia, robić to co kocham?! Swoją przyszłość chce wiązać z tańcem i nic tego nie zmieni!- teraz to krzyczałam
- Nie krzycz na mnie! I od razu ci oznajmiam że jeśli pójdziesz na te cholerne studia taneczne to się wyprowadzasz! Do swoich urodzin masz czas namysłu, czyli jakieś 2 miesiące. Więc wybieraj albo dach nad głową, albo taniec
- Jesteś okropnym materialistom! Podziwiam mamę, że związała się z kimś takim jak ty! Nienawidzę cię!- krzyknęłam mu to prosto w twarz i pobiegłam do swojego pokoju.
Płakałam, płakałam jak małe dziecko. Przegiełam, i to ostro. Ale on nie był lepszy. Jako rodzic powinien mnie wspierać, popierać to co robię, a nie  stawiać mi ultimatum. Nienawidzę go, nienawidzę siebie.
jest dopiero początek dnia, a my już pokłóciliśmy. Jeszcze nigdy się tak nie pokłóciliśmy. jest mi źle, cholernie źle. W końcu on jest moim tatą, którego kocham nad życie, jest  człowiekiem, który mnie wychowywał, pracował po nocach, abym miała dobrze, a ja go tak potraktowałam. Jestem okropna!

*Perspektywa Simona*
Słowa Jennifer mnie zabolały. Ale i ja nie byłem lepszy. Okej, przyznaje, przesadziłem z tym ultimatum. Ale ja chcę dla niej jak najlepiej. Martwię o nią. Muszę z nią później porozmawiać. Teraz musze jechać do studia, nagrywać X Factor,

*Perspektywa Jen*
,,o 17 próba na stadionie. Nie spóźnij się. Dan xoxo''. Takiego sms'a dostałam od Danielle. Spadła mi w tym momencie z nieba! próba jest idealnym sposobem, aby zapomnieć, choć na jakiś czas o mojej kłotni z tatą.
Muszę na niej przeprosić Harre'go za moje zachowanie. Podoba mi się, nawet bardzo. A potraktowałam go jak jakiegoś śmiecia. A to tylko dlatego, ze chciał mi pomóc. Wszystkich naookoła ranię. Wszytsko jest do dupy.
Była 16 więc zaczełam pakować do torby potrzebne rzeczy. 30 minut wyjechałam z podjazdu naszego domu.  Taty w domu nie było. Pewnie jechał do studia nagrywać. Nawet dobrze, nie chciałam się z nim spotkać
Gdy dojechałam na miejsce była jak an razie tylko Dan.
- Hej kochana- powiedziała, jak zawsze uradowana Danielle.
- Hej- cmoknęłam ją w policzek/
- Co tam?
- Szkoda gadać, pokłociłam się z ojcem
- Znowu?
- Tak, ale teraz to tak ostro. Wytłumacze ci wszystko później. Pojedziemy na kawkę i ci wszystko dokładnie opowiem
- Okej. leć się przebrać. Zaraz przyjdzie reszta dziewczyn i przyjadą chłopcy i będziemy zaczynać
- Dobrze.
Poszłam się przebrać do sztani. Gdy wyszłam chłopacy już byli. Rozmawiali, podejrze ze swoim menadżerem. Nie chciałam im przeszkadzać. Porozmawiam z nim po próbie.
Wszystkie dziewczyny się zeszły i zaczeliśmy próbę. Nie mogłam się skupić, cały czas patrzyłam się na Harre'go. Za każdym razem kiedy go widziałam moje uczucie do neigo rosło. Na jego widok motyle, jak oszalałe latały po moim brzuchu.
Wreszcie próba się skończyła. Chłopcy gdzies poszli. Został się tylko Harry. Pomyślałam teraz albo nigdy. Podeszłam do niego.
-Hej Harry
- O, Jenniefer. Cześć.
- Słuchaj, chciałam się przeprosić za moje zachowanie na kolacji. To wszytsko jest tak skomplikowane. Nie wiem co we mnie wstąpiło że tak cię potraktowałam. Zachowałam sięn jak świnia, za co chcę cię bardzo przeprosić.
- Przestań, nie było i nie ma żadnego problemu. To wszystko moja wina. Znając życie znomu coś źle polnąłem. A na tarasie, nie powienienem na ciebie naciskać, przepraszam.
- Przestań, to nie twoja wina. Nie wiedziałeś że coś powiedziałeś nie tak.. Kurdę, zabrzmiało to tak jakbym to wszystko na ciebie zrzuciła, a tak nie ejst, to wszystko moja wina. Skąd mogłeś wiedzieć, ze mam problem. I jeszcze raz cie przepraszam.
- Nie ma sprawy, na przyszłość postaram się trzymać język za zębami- uśmiechnął się
- A ja postaram sie nie naskakiwać
Oboje się zaśmialiśmy.
- Masz ochotą na kawę? Wszystko byś mi opowiedziała, żebym na przyszłość nie palnął takich głupstw- uśmiechcął się
- Okej, z wielką chcęcią- odwzajemniłam uśmiech.
- Więc wpadnę jutro po ciebie o 16.
- Dobrze będe czekać.
- Mam to traktować jako randkę?- uśmeichnął sie zalotnie
- Nie wiem, możee... - uśmiechnęłam się flirciarnie- Do zoabaczenia!
- Paaa- pocałował mnie w policzek
- Paa- pomachałam mu. I w tym momencie w moim brzuchu był wybuch motyli.
Cała w skowronkach udałam się po Dan i pojechaliśmy na kawę.

*Perspektywa Harre'go*
OMG... Omówiłem się z Jennifer na randkę! Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! Jennifer jest moim osobistym ideałem! Mam nadzieję, ze keidyś będziemy razem. Taka dziewczyna to skarb.

_____________________________________________________________________________________

Witajcie !
taaaaaaaa daaaam :D Postarałam się i jest dłuższy :D Mam nadzieję, że Wam się podoba :*
Dziękuje za ilośc wyświetleń ! Przez miesiac było 500 wyświetleń ! *__* Magia ♥
Dziękuję Wam wszystkim bardzo ♥ Całusy dla 4 obserwatorów ! ;**

Lajkujcie stronę na facebooku, na której jestem adminką:

Jaram się One direction bardziej niż Kubuś Puchatek miodkiem .

Mam do was pytanie?
Zastanawiam się nad założeniem bloga o mnie, moim życiu, codzienności i moich stylizacjach. Będzie tam dużo moich zdjęć i nie tylko :)
Co o tym sądzicie?
Odpowiedź zostawiajcie w komentarzach :)

niedziela, 16 września 2012

Rozdział VI

Rano musiałam wcześniej wstać, ponieważ dzisiaj jest zakończenie roku szkolnego. Nareszcieee !
Na ten dzień czekałam od 10 miesięcy. To dzisiaj, kończę swoją edukację w liceum. Czy mam jeszcze jakieś dalsze plany co do mojej edukacji? Chciałabym iść na studia taneczne, ale wiem, że to nie możliwe, ponieważ tata nie chcę słyszeć o żadnym tańcu. No, ale cóż... będę walczyć o swoje marzenia, o swoją pasję.
W rozpuszczonych, wyprostowanych włosach, ubrana w białą koszulę na krótki rękaw do tego granatową marynarkę, spódniczkę w tym samym kolorze do kolan oraz czarne szpilki zeszłam gotowa do kuchnii. Szybko coś zjadłam i musiałam pędzić do szkoły, ponieważ o 7.30 mamy próbę, a jest 7.20.Więc muszę się streszczać bo czeka mnie 20 minutowa jazda do szkoły.
Na miejsce, jak zawsze dojechałam ze spuźnieniem, a nauczyciele jak zawsze darli na mnie papy, że jestem  niepunktualna i jak mój tata jest sławny to to nie oznacza, że mam jakieś przywileje, że mogę przyjeżdżać później niż wszyscy. I jak zawsze kompletnie się tym nie przejmowałam. Jednym uchem puszczałam,a drugim wypuszczałam jazgot nauczycieli. Dobrze, ze to są ostatnie chwilę w tej szkole. W ogóle nie będzie mi jej brakować, a tym bardziej za ludzi, którzy do niej chodzą. Wszyscy są tutaj fałszywi. Próbują się z tobą zaprzyjaźnić tylko dlatego, ze twój ojciec jest sławny i ma kuuuuupę pieniędzy. Chłopacy są jeszcze w miarę, ale dziewczyny? Bitch, please. Blond włoski, różowa pasemeczka, do tego króciutka minióweczka, bluzka z głębokim dekoltem i szpileczki. Co najmniej 10 cm. No i nie zapomnijmy oczywiście o kupie makijażu na ryju. Grrrr.... Ludzie z mojej klasy byli normalni i lubili mnie za osobowość, a nie za pieniądze mojego taty. I to za nimi będę tęsknić najbardziej. Mam nadzieję, że nasz kontakt się nie urwie.
Do schodzenia się wszystkich uczni, nauczycieli i rodziców absolwentów zostało się jeszcze 45 min. więc zaczeliśmy próbę. Należyłam do klasy o profilu tanecznym, więc na pożegnanie nie będziemy mówić jakiś bezsensownych wierszyków tylko zatańczymy.
Układ wychodził nam bardzo dobrze, a jako że zostało sie jeszcze 20 min poszliśmy się przebrać  w stroje do występu.
Równo o 10 cała sala była zapełniona. W tłumie zobaczyłam mojego tatę. Ucieszyłam się i to bardzo, bo miał mieć jakieś ważne spotkanie i nie mógł się z niego zwolnić i miało go nie być. Wreszcie zobaczy jak tańczę! Mam nadzieję że mu się spodoba.
Klas z mojego rocznika jest 5. Nasza była ostatnia, więc do występu mieliśmy jeszcze dużo czasu dlatego pobiegłam szybko do taty aby mu podziękować. Chwile z nim porozmawiałam i musiałam iść, bo zaraz bedziemy występować. Denerwowałam się strasznie, ponieważ tańczyłam w pierwszym rzędzie i ja się pomylę to reszta tak samo i wtedy cały występ będzie do bani.
Tańczyliśmy do tej piosenki. Po występie cała widownia wstała i zaczęła klaskać, łącznie z moim tatą.
Byłam z tego powodu bardzo zadowolona. Może po tym występie się zgodzi na studia taneczne? Miejmy nadzieję, ze tak.
Jak tylko zeszliśmy ze sceny szybko się przebraliśmy w wcześniejsze stroje, bo zaraz było odebranie świadectw.
Po odebraniu świadectwa i certyfikatu ukończenia liceum odaliśmy się do domu.

________________________________________________________
przepraszam że tydzień temu nie napisałam ale nie miałam czasu ;c
rozdział według mnie jest do dupy.
w nastepnym rozdziale wreszcie coś zacznie się dziać i mam nadzieję, ze Wam się spodoba. :)
Z tygodnia na tydzień jest o 100 wyświetleń więcej O.O
Nie mogę w to uwierzyć !
Doszedł również 1 obserwujący którego serdecznie pozdrawiam, tak jak całą resztę ! ♥
KOOOOCHAM WAS ! ♥

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział V

- Jennifer...-powiedziałem do niej, na co ona momentalnie się obróciła. Była cała we łzach.
- Harry, przestraszyłeś mnie-otarła szybko łzy spadające po jej policzku.
- Przepraszam, nie chciałem. Wszystko dobrze?
- Nie, jakbyś chciał wiedzieć nic nie jest dobrze.
- Chcesz pogadać, na pewno ci pomogę i ci ulży.
- Lepiej będzie jak będziesz pilnować własnego nosa i daj mi spokój!
- Ale...
- Przepuść mnie chcę wyjść. I lepiej więcej się już nie mów o mnie przy moim ojcu.
- Więc znowu źle coś powiedziałem, tak?
- Przepuść mnie chcę wyjść
Posłusznie zrobiłem to, co kazała mi zrobić. W jej oczach widziałem strach i złość (przypuszczam, ze na mnie).
A więc powodem jej płaczu byłem ja, a raczej mój niewyparzony język. Jak zwykle, musiałem coś nie tak powiedzieć i coś spieprzyć. Ale co ja takiego powiedziałem? Muszę z nią to wyjaśnić. Nie dzisiaj, bo widać, że nie chcę ze mną rozmawiać, ale na najbliżej próbie. Nie chcę przez moją niewyparzoną gembę stracić osobę, w której się zakochałem.
Tak, zakochałem się. Teraz jestem pewien tego uczucia do niej, ale niestety coś mi się wydaję, ze ona nie czuje tego, co ja do niej. I to mnie naprawdę boli.


*Perspektywa Jen*
Gdy wchodziłam do domu nasze spojrzenia się spotkały. W jego oczach widziałam smutek.
Byłam na niego zła, bo przez niego i jego niewyparzony język. Przez niego moja tajemnica może ujrzeć światło dzienne co może jedynie oznaczać to, że dowie się o tym tata i na pewno nie będę mogła więcej uczestniczyć w tych zajęciach i rozwijać mojej pasji, jaką jest taniec. Nię mogę do tego dopuścić!
Po opuszczenia tarasu poszłam do łazienki, aby poprawić makijaż. Na moje szczęście miałam tylko błyszczyk na ustach i trochę tuszu wodoodpornego na rzęsach, więc nie byłam rozmazana i nie było widać, że płakałam.
Gdy weszłam do salonu wszystkie oczy skierowane były na mnie. Był tam już Harry.
- Już wszystko w porządku, kochanie?- zapytał się z troską tata.
- Tak, tak.
- Dobrze gdyby się coś działo to od razu mów
- Dobrze, będę pamiętać.
Reszta kolacji przebiegła w dosyć przyjemnej atmosferze. Gdy chłopcy poszli do domu, od razu udałam się do swojego pokoju. Byłam padnięta! Nie miałam już siły na nic, więc wykąpałam się, ubrałam pidżamę i położyłam się do łóżka.
Jednak nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam, o tym jak potraktowałam Harrego. Czułam się z tym okropnie! Chciał mi tylko pomóc, a ja go tak potraktowałam. Na najbliższej próbie muszę go przeprosić za moje zachowanie. Nie chcę go stracić, muszę iść i to z nim wyjaśnić nie chcę, aby się zraził moim zachowaniem.

____________________________________________________________________________________
przepraszam że taki krótki :c
ale nie miałam kiedy napisać dłużeszego, ten jest pisany tak na szybcika.
boże.... ponad 300 wyświetleń! nie wierzę! *___*